Dotykasz strun jak przez kalkę
Odbija się szum, twoje palce
Łagodnie mnie pieką, rozlewa się mleko
I znów wszystko jedno, wszystko jedno
Czy czeka mnie deszcz? Bynajmniej
Widzę jak przez mgłę naszą Narnię
Poczuję się lepiej, wtulając się w ciebie
To chyba jest sedno, moje sedno
Powinnam być jak wszyscy ci
Co tak radzą dumnie, gdy im mówię, co u mnie
Wciąż mówią, że potencjał jest
Ale trzeba ci ludzi, by go dobrze obudzić
Powinnam być jak wszyscy ci
Co mi nieba uchylą, byle dobrze mi było
Powinnam znać na pamięć was
Ale może ja nie chcę
I jak grzyby po deszczu wyrastają kompleksy
I choć wcale mi nie wstyd, zatopione mam rzęsy
Biorę kolejne kęsy, ale smak raczej mętny
I znowu dzień, ten głupi pośpiech
Zagłuszę znów dźwięk swoich potrzeb
I w słońca rozkwicie uparcie i skrycie
Spróbuję wziąć oddech, biorę oddech
Powinnam być jak wszyscy ci
Co tak radzą dumnie, gdy im mówię, co u mnie
Wciąż mówią, że potencjał jest
Ale trzeba ci ludzi, by go dobrze obudzić
Powinnam być jak wszyscy ci
Co mi nieba uchylą, byle dobrze mi było
Powinnam znać na pamięć was
I jak grzyby po deszczu wyrastają kompleksy
I choć wcale mi nie wstyd, zatopione mam rzęsy
Biorę kolejne kęsy, ale smak raczej mętny
I zawiłe zakręty, te zawiłe zakręty
I jak grzyby po deszczu wyrastają kompleksy
I choć wcale mi nie wstyd, zatopione mam rzęsy
Biorę kolejne kęsy, ale smak raczej mętny
I zawiłe zakręty, te zawiłe zakręty