Dokąd tak pędzisz znów? Nie pytasz już nikogo o drogę
Nieważny deszcz i chłód, gdy lecisz, gdy ucieka odpowiedź
Dokąd tak pędzisz znów? Zabrałeś wszystkie myśli i trwogę
Znikając, zrywasz noce, nie czekasz już
Biegniemy przed siebie, na horyzoncie, nie patrzymy nigdy w tył
Biegniemy przed siebie, prosto na oślep, nie patrzymy nigdy
Nieważne jaki czas, nie chcemy już się bać
Nie wyliczamy dat, są niepotrzebne nam
Biegniemy przed siebie, zbieramy troski, nie patrzymy nigdy w tył
Dokąd tak pędzisz znów? Wybierasz dobrze znaną ci drogę
Bezpieczny, jasny punkt, we własnym cieniu kryjesz odpowiedź
Dokąd mnie ciągniesz znów? Odbierasz mi powietrze i wodę
Znikając, gasnę w tobie, nie czekasz już
Patrzę, jak unosisz się bez szans
Stoisz obok swego ciała znów
Skracasz wzrok, by nie zobaczyć co
Niesie tobie w bladych dłoniach piękny los
Biegniemy przed siebie, na horyzoncie, nie patrzymy nigdy w tył
Biegniemy przed siebie, prosto na oślep, nie patrzymy nigdy
Nieważne jaki czas (Nieważne)
Nie chcemy już się bać (Nie chcemy się bać)
Nie wyliczamy dat (Nie), są niepotrzebne nam
Biegniemy przed siebie, zbieramy troski, nie patrzymy nigdy w tył
Nie patrzymy nigdy w tył
Nie patrzymy nigdy w tył
(Nieważne)
(Nie chcemy się bać)
Nie patrzymy nigdy (Nie)
(Nie chcemy się bać)
(Nie chcemy się bać)
Nie patrzymy nigdy w tył