Wielkim haustem pijemy coś przypadkiem,
To chyba jest sfermentowany wstyd
Arcygroźne nasze miny, chłodne
Znowu mówią ci: „A kysz”
My niebezpieczni
My niedorzeczni
To my panoszymy się jak lwy
Z wielkim smakiem palimy coś, ukradkiem
To może być z pokory mocny skręt
Nadejdą dni, gdy przed sądem staniesz
I prztyczek w nos - życie powie ci: „Fuck Off”!
My niebezpieczni
My niedorzeczni
To my panoszymy się jak lwy
My niebezpieczni
My nieobecni
jak tej goryczy zabić smak?
Zerwij z siebie pychy srogie
Z przymrużeniem oczu chciej
Podnieść grzywę
Zerknij w siebie
Rozbestwione słowa skreśl