Rzeczy spakowane
Włosy spięte, klucze zdane
Idę wąskim korytarzem
Coś dziwnego tu się zdarzy
Droga jest daleka
I niepewność, czy ktoś czeka
Ja się trochę zasiedziałam
Jak z obrazu się wyłaniam
Jak góra Fudżi nad miastem
Stoję i boję się zasnąć
A życie płynie dalej i dalej
Przepraszam, ale nie tańczę
Buty się zrosły z asfaltem
Utknęłam w drodze z domu do domu
Zobacz jeszcze stoję
Ale ruszę jak konie w galopie
Choć nie mogę ruszyć się
To przekleństwo Fudżi jest
Droga jest daleka
I niepewność, czy wciąż czekasz
I czy kiedyś ruszę się
To przekleństwo Fudżi jest
Przepraszam, ale nie tańczę
Buty się zrosły z asfaltem
Utknęłam w drodze z domu do domu
Przepraszam, ale...
Jak góra Fudżi nad miastem
Stoję i boję się zasnąć
A życie płynie dalej i dalej
Przepraszam, ale nie tańczę
Buty się zrosły z asfaltem
Utknęłam w drodze z domu do domu