Wczoraj, zapatrzyłam się na księżyc,
Pora była późna, to jest fakt,
Księżyc, jakoś dziwnie się wyprężył,
I powiedział do mnie tak:
Słuchaj, u nas jutro się zaczyna,
Gwiazdy już spadania mają dość,
Słońce nie chce robić po godzinach,
Popelina, niebu musi pomóc ktoś.
A nas uczyli, a nam wmawiali,
Że tam na górze wszystko naj,
Tośmy się doczekali,
Kryzys in the sky.
A nas uczyli, a nam wmawiali,
Że tam na górze wszystko naj,
Tośmy się doczekali,
Kryzys in the sky.
Bracie, powiedziałam księżycowi,
Takie są układy, no i cześć!
Niebo nie zawróci z Mlecznej Drogi,
Bo to słuszna droga jest.
Wtedy księżyc skrzywił się figlarnie,
Biedy nie będziemy dłużej pchać,
Może ktoś bogaty nas przygarnie,
Dam Ci zaraz o tym znać.
A nas uczyli, a nam wmawiali,
Że tam na górze wszystko naj,
Tośmy się doczekali,
Kryzys in the sky.
A nas uczyli, a nam wmawiali,
Że tam na górze wszystko naj,
Tośmy się doczekali,
Kryzys in the sky.