W naszym grubo zabetonowanym mieście
Czy to zima, czy wiosna, czy jeszcze jesień
Wybieram się na wycieczkę
Próbuję się przejść, przedrzeć przez miejsce
Do najbliższego drzewa
Dostać się, wydostać się
Dostać się, wydostać się
Dostać się, wydostać się
Dostać się, wydostać
Czekam, aż zniknie mi z oczu dom
A on rośnie i rośnie
I cegłą pączkuje
W dole to spiesznie zakrywa ziemię ktoś
Trzeba uważać, bo jeszcze
Coś się z niej wykluje
Z ziemi niech wyrwą się korzenie
A z ziemi niech wyrośnie góra
Niech pęknie w pół
I ściągnie nas do siebie
Nadzieje mam jeszcze
Resztką ogona opędzam się od nóg
Gdy spojrzę ci w oczy, to powiedz
Gdzie uciekniesz?
Niestety nie patrzysz od dawno na mnie już
Zostawię cię tu, kiedy odżyję świat
Z ziemi niech wyrwą się korzenie
A z ziemi niech wyrośnie góra
Niech pęknie w pół i wciągnie nas do siebie
Nadzieje mam jeszcze
A z ziemi niech wyrwą się korzenie
A z ziemi niech wyrośnie góra
Niech pęknie w pół i wciągnie nas do siebie
Nadzieje mam jeszcze